Problematyczne posty na facebookowych grupach – czyli jak nie pogorszyć swojej sytuacji
- Admin
- 14 lut 2024
- 3 minut(y) czytania
„Czarna lista wykonawców budowlanych”, „Czarna lista lokatorów i wynajmujących”, „Czarna lista sklepów internetowych” czy nawet „Czarna lista opiekunów zwierząt” - to tylko przykładowe nazwy spośród wielu facebookowych grup służących do wymieniania spostrzeżeń dotyczących wszelkich usług, ludzi je zapewniających, ich odbiorców, ale również zjawisk na rynku pracy czy mieszkaniowym.
Remedium na zło?
Obserwując treści, które pojawiają się na grupach tego typu, bardzo często można natknąć się na wpisy użytkowników, które oprócz zaawansowanego opisu sytuacji, nierzadko wskazują z imienia i nazwiska, a czasem nawet zawierają wizerunek osoby, której dotyczą. W akcie rozgoryczenia lub złości w publikowanych treściach notorycznie pojawiają się określenia takie jak „oszust”, „naciągacz”, „dziad”, „złodzieje”, „psycholka”, nie mówiąc o tych powszechnie uznawanych za obelżywe.
Trudno dziwić się emocjom użytkowników, których życiowe, zawodowe czy biznesowe plany skomplikowały się lub nawet legły w gruzach przez niepożądane zachowanie drugiej strony. Jednak decydując się napisać i opublikować we właściwej grupie wpis zawierający powyższe elementy, sytuacja pokrzywdzonych nie ulegnie zmianie. Mieszkanie wciąż będzie zdewastowane, pensji nie będzie na koncie, a zwierzę, którego los leży im na sercu, nadal nie będzie właściwie zaopiekowane.
Lekarstwo gorsze od choroby
Upatrując sposobu na załatwienie konfliktu za pomocą facebookowego posta na konkretnej grupie można wyjść z całkowicie błędnego założenia, że klawiatura wszak przyjmie wszystko. Przecież „to ja jestem pokrzywdzony/pokrzywdzona”, „to ja działam w słusznej sprawie”. Wskazane podejście może okazać się bardzo ryzykowne na wielu płaszczyznach.
Wizerunek to podstawa… popularnego wpisu.
Wzmacniając swój przekaz we wpisie, autorzy bardzo często sięgają wprost do pokazania członkom danej grupy wizerunku osoby, co do której zachowania mają zastrzeżenia. Działanie takie może jednak okazać się zgubne. Upublicznienie wizerunku osoby prywatnej bez jej zgody samo w sobie może skutkować konsekwencjami na gruncie przepisów dotyczących ochrony danych osobowych, jak również ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (art. 81 ust. 1). Wizerunek osoby stanowi daną osobową a jednocześnie jest dobrem osobistym, podlegającym ochronie w oparciu o dwie odrębne podstawy prawne. Nieuprawnione udostępnienie zdjęcia danej osoby może rodzić odpowiedzialność odszkodowawczą na gruncie przepisów o ochronie danych osobowych (RODO) oraz ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych – i to bez względu na to w jakim celu wizerunek został upubliczniony.
„Oszukali mnie!”
Przestępstwo oszustwa zgodnie z przepisem art. 286 § 1 Kodeksu Karnego jest zagrożone karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8, natomiast kary od 3 miesięcy do lat 5 może spodziewać się sprawca przestępstwa kradzieży (art. 278 § 1 k.k.). O tym czy dana osoba popełniła przestępstwo decyduje niezawisły, niezależny i bezstronny Sąd, nie autor wpisu na Facebook. Do czasu wydania prawomocnego wyroku konkretny człowiek jest niewinny (działa bowiem domniemanie niewinności), a oskarżenia czynione nieformalnymi środkami mogą stanowić przestępstwo zniesławienia.
Dobra osobiste przynależne każdemu
Oprócz powyższych zagrożeń, lekkomyślne publikowanie oczerniających wpisów na facebookowych grupach może również spotkać się z reakcją w postaci pozwu o odszkodowanie za naruszenie dóbr osobistych. Są to takie wartości jak prywatność, godność czy też zdrowie. Osoba, której post dotyczy, wymieniona w nim jako nieuczciwa, niegodna zaufania wobec szerokiego grona odbiorców może poczuć się dotknięta takim opisem. W konsekwencji pierwotnie pokrzywdzony może stać się naruszającym i odpowiadać cywilnie za szkodę wyrządzoną swoją internetową działalnością.
Odpowiedni dobór narzędzi
Wylanie żalu i rozgoryczenia, a czasem nawet wściekłości na klawiaturę komputera, prócz stricte terapeutycznych właściwości, bardzo rzadko przynosi spodziewany skutek w postaci opamiętania adresata wpisu i choćby przeprosin. Oprócz burzy w komentarzach, konflikt może tylko się zaognić i doprowadzić do urzeczywistnienia się ryzyk wskazanych powyżej. Alternatywą - dużo skuteczniejszą a przy tym nie generującą tych zagrożeń – jest skorzystanie z pomocy profesjonalnego pełnomocnika, który po analizie danej sytuacji dobierze do niej odpowiedni rodzaj reakcji prawnej. Jednocześnie Facebook i jemu podobne media sugeruję zostawić do rozrywki, promocji czy zwykłego codziennego „scrollowania”. Nie są one bowiem dobrym miejscem na publiczne rozprawy z nieuczciwymi ludźmi.
