top of page

Oryginalność ponad wszystko – wygrywamy batalię z twórcą tekstów krajoznawczych

  • Admin
  • 14 cze 2023
  • 2 minut(y) czytania

Tak i ja, tak i Ty, twórcą mogę być


Tworząc tekst na wybrany temat można wyjść z założenia, że wszystko co napiszemy będzie objęte ochroną prawa autorskiego. Będzie to założenie słuszne – jako całość nasz tekst będzie utworem, o ile spełni konkretne wymagania. Decydujące jest bowiem to czy dany wpis był efektem działalności twórczej i posiada indywidualny charakter. Musi zatem powstać nowy, odrębny, obiektywnie uchwytny rezultat naszej samodzielnej działalności, a przy tym naszym celem powinno być stworzenie czegoś zupełnie nowego. O indywidualizmie świadczy natomiast to, że nasz tekst w większym lub mniejszym stopniu jest niepowtarzalny i nieposiadający swojego odpowiednika w przeszłości, a jednocześnie jest przejawem naszego stylu (nosi piętno osobowości twórcy).


Jednak, jeżeli do naszego tekstu wprowadzimy niewyrafinowane elementy, które na potrzeby całości opisują np. przedmiot, wydarzenie lub osobę, to musimy liczyć się z tym, że taki niekomplikowany opis, w którym operujemy prostymi zdaniami i codziennym językiem przekazu, nie będzie podlegał ochronie prawnoautorskiej i jako taki będzie mógł zostać wykorzystany przez osoby trzecie.


Temat na wyłączność?


W sprawie naszego Klienta, przeciwnik procesowy uznał, że w zasadzie każde zdanie przez niego napisane, a dotyczące wybranego przez niego dość wąskiego tematu krajoznawczego, stanowi odrębny utwór chroniony przez prawo autorskie. Zarzucił więc naszemu Klientowi bezprawne wykorzystanie fragmentów jego tekstów w treściach publikowanych w mediach społecznościowych. Powód dowodził przy tym, że każdy z fragmentów był odrębnym utworem, za który wymienionemu należy wynagrodzenie, a ich wykorzystanie stanowiło czyn nieuczciwej konkurencji. 

Sąd Okręgowy jak i Sąd Apelacyjny w Warszawie w pełni podzieliły naszą argumentację, oceniając, że żaden ze spornych fragmentów nie nosił jakichkolwiek znamion oryginalności. Powód wytaczając powództwo przeciwko naszemu Klientowi wychodził bowiem z całkowicie błędnego założenia, iż każda jego wypowiedź z tzw. „jego działki”, która pojawiła się publicznie i została potem wykorzystana, zasługuje na ochronę prawnoautorską. Sądy obu instancji powyższą argumentację uznały za przejaw skrajnie liberalnej, anglosaskiej doktryny, zgodnie z którą wszystko to, co kopiowane, zasługuje na ochronę autorskoprawną (ang.: „everything that is worth copying, is worth protecting”). Zakłada ona, że to już w samym wykorzystaniu konkretnej wypowiedzi, a nie w jej cechach indywidualności czy oryginalności dopatruje się cech utworu.


Wyraźna granica


Dzięki ścisłej współpracy z Klientem udało się odeprzeć bezpodstawne roszczenia względem niego. Sprawa ta stała się również znakomitym wyznacznikiem granic ochrony prawnoautorskiej. Z pewnością, polskie prawo autorskie nie chroni dążeń twórcy, aby każda jego wypowiedź, w nawet najbardziej specjalistycznym temacie, zasługiwała na miano utworu. Pokazuje ona również, że próby uzyskiwania korzyści finansowych z rzekomych naruszeń praw autorskich, nie są w polskim porządku prawnym tolerowane. Oddalając apelację Sąd obciążył powoda zwrotem kosztów postępowania na rzecz naszego Klienta.




 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Współpraca partnerska z HackZ

Z przyjemnością informujemy, że nasz Partner Generalny, Jarosław Nowacki , dołączył do rady doradców HackZ ! HackZ  to innowacyjna...

 
 
bottom of page